Ikona brytyjskiej sceny nie żyje. Poruszający hołd dla muzyka Stone Roses

Dodano:
Gary „Mani” Mounfield Źródło: Wikimedia Commons / FMSky / Public domain
Świat muzyki pogrążony w żałobie. Odszedł jeden z filarów legendarnego brzmienia z Manchesteru. Miesiąc wcześniej zdradził swe plany.

Gary „Mani” Mounfield był jednym z tych muzyków, którzy swoją energią potrafili zdefiniować całe pokolenie. Basista The Stone Roses, współtwórca brzmienia Manchesteru, zmarł w wieku 63 lat. Wieść o jego śmierci natychmiast poruszyła brytyjską scenę – artyści od Liama Gallaghera po Shauna Rydera publikują wzruszające do łez pożegnania.

Gary „Mani” Mounfield nie żyje. „Z najcięższym sercem…”

Informację o odejściu muzyka podała jego rodzina. Brat artysty, Greg Mounfield, zamieścił na Facebooku krótki, poruszający wpis: „Z najcięższym sercem muszę przekazać smutną wiadomość o śmierci mojego brata”. To kolejny cios dla bliskich Maniego. W listopadzie 2023 roku zmarła jego żona Imelda, która trzy lata wcześniej usłyszała diagnozę nowotworu jelita grubego w czwartym stadium. Para wychowywała bliźniaki urodzone w 2013 roku.

Zaledwie miesiąc temu Mani mówił w podcaście Rockonteurs, że jest „w świetnym nastroju” i „nie może się doczekać powrotu” na scenę. Jego nagła śmierć wstrząsnęła nie tylko bliskimi, lecz całym środowiskiem muzycznym. Dla wielu pozostanie jednym z filarów brzmienia końca lat 80. i początku 90., człowiekiem, którego bas na zawsze zmienił oblicze brytyjskiej muzyki gitarowej.

Żałoba w świecie muzyki. „Totalny szok”, „Jak brat”

Śmierć Maniego wywołała lawinę reakcji. Wokalista Oasis, Liam Gallagher przyznał, że jest „totalnie w szoku i absolutnie załamany”, określając basistę „swoim bohaterem”. Shaun Ryder z Happy Mondays zamieścił słowa: „Spoczywaj w pokoju, Mani – składam najszczersze kondolencje jego bliźniakom i całej rodzinie”. Tim Burgess z The Charlatans udostępnił wspólne zdjęcie i napisał: „Jeden z absolutnie najlepszych pod każdym względem – taka piękna przyjaźń”. Ian McCulloch z Echo & the Bunnymen podkreślił: „Mani był kimś, kogo zawsze kochałem i zawsze będę kochał, głęboko i na zawsze. Jak brata”. Dodał też: „Szczerze mówiąc, jestem w szoku”.

Odszedł filar legendarnej sceny. „Nie smućcie się, że to się skończyło…"

The Stone Roses powstali w 1983 roku i szybko stali się jednym z fundamentów sceny Madchester – ruchu łączącego indie, punk, rock psychodeliczny, muzykę dance, funk i reggae. Mani dołączył do zespołu w 1987 roku, tworząc jego klasyczny skład obok Iana Browna, Johna Squire’a i Alana „Reni” Wrena. To z nimi nagrał przełomowy album „The Stone Roses”, wydany w 1989 roku, uznawany za jeden z najważniejszych w historii brytyjskiej muzyki.

Krążek zawierał takie utwory jak „I Wanna Be Adored”, „She Bangs the Drums” czy „I Am the Resurrection”, w których partie basowe Maniego stały się integralną częścią charakterystycznego brzmienia zespołu. W 2004 roku „Observer” nazwał płytę najlepszym brytyjskim albumem wszech czasów, a dwa lata później „NME” potwierdził ten werdykt. Drugi album zespołu, bardziej rockowy „Second Coming”, ukazał się w 1994 roku i również trafił do czołówki brytyjskich list.

Po rozpadzie The Stone Roses w 1996 roku Mani dołączył do szkockiej formacji Primal Scream. Jego bas wybrzmiał po raz pierwszy na płycie „Vanishing Point” z 1997 roku, w tym na inspirowanym krautrockiem singlu „Kowalski”. Z zespołem nagrał cztery kolejne albumy, aż w 2011 roku zdecydował się wrócić do reaktywowanych Stone Roses.

Powrót przyniósł dwa single z 2016 roku, a następnie serię koncertów w Wielkiej Brytanii. Ostatni występ klasycznego składu odbył się w Glasgow na Hampden Park w 2017 roku. Ian Brown pożegnał wówczas publiczność słowami: „Nie smućcie się, że to się skończyło, cieszcie się, że to się wydarzyło”.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...